Koszalin - Szczecin - Berlin
Wyjazd zimowy kamperem - pierwsza zimowa wyprawa. Dzień wcześniej okazało się, że panująca nad miastem wichura wyrwała nam małe okienko nad górną sypialnią zwaną alkową. Woda lała się do środka, materac, pościel, koce wszystko było mokre. Rzeczy przenieśliśmy do domu - wszystko suszyliśmy. Mąż - złota rączka zrobił konstrukcję nowego lufciku. Ruszyliśmy w dzień urodzin Julka. Chłopcy nie wiedzieli o wyprawie była to dla nich niespodzianka. Zaczęliśmy od śniadania w McDonald - przecież to urodziny i jedziemy do Szczecina, tam odebraliśmy tort urodzinowy
i ruszyliśmy do Berlina. W Berlinie spotkanie z Rodzinką i świętowanie urodzin.
Berlin - Szklarska Poręba
Jedziemy do Szklarskiej Poręby, na początku wspaniała droga - autostrada, przystanek na śniadanko i obowiązkową kawę w kamperze. Im bliżej było do Szklarskiej Poręby tym droga nie była już fajna - zaczął padać mocno śnieg, zrobiło się bardzo ślisko. Kamper nie miał odpowiedniej przyczepności z ledwością udało nam się wjechać na parking, który potem okazał się naszym miejscem noclegu - nie mogliśmy z niego wyjechać. Uznaliśmy, że bez łańcuchów do kół będzie to niemożliwe. Parking był darmowy obok wyciągu narciarskiego. Jadąc nie planowaliśmy stać na dziko, tylko na campingu, ale los zdecydował inaczej. Miejscówka okazała się bardzo fajna przy wyciągu Dolina Szczęścia.
Dolina Szczęścia - parking |
Szklarska Poręba - spacer o zmierzchu |
Na szlaku |
Zrobiło się już późno poszliśmy do Szklarskiej na obiadokolację. W nocy ogrzewanie działało bez zarzutu. Miejsce na nocleg bez zarzutu - cichutko i spokojnie.
Łańcuchy na koła zamówiliśmy do paczkomatu. Ruszamy do Starej Chaty Walońskiej
Łańcuchy na koła zamówiliśmy do paczkomatu. Ruszamy do Starej Chaty Walońskiej
i Wodospadu Szklarki - tu przez lata nic się nie zmienia. Stragany przy drodze do wodospadu wydają się identyczne, jak te z przed kilkunastu laty. Potem kawa, piwko, szarlotka co kto woli w kawiarence.
Po wysiłku deserek |
Szklarska Poręba - Karpacz
Kolejny dzień powinien mieć tytuł w oczekiwaniu na łańcuchy z paczkomatu. Trochę spacerowaliśmy po Szklarskiej Porębie. Wypożyczyliśmy sanki do zjeżdżania. Ciekawe czemu się narciarze denerwują kiedy dzieci zjeżdżają na sankach. Łańcuchy odebraliśmy około godziny 15.00 okazało się, że były niezbędne żeby ruszyć kampera z parkingu. W Karpaczu pojechaliśmy na Camp66. Piękny camping z bardzo dobrą infrastrukturą. Kuchnia, łazienki, wiaty na ognisko, restauracja z pysznym jedzeniem. Myślimy, że warto tu też przyjechać latem, choćby dla tych pięknych widoków na Snieżkę i pasmo Karkonoszy.
Karpacz - Liberec
Rano obudziła nas cudna pogoda, prawie jak wiosna. Cudne widoki.
Camp 66 |
Camp 66 |
Camp 66 |
Śniadanie i ruszamy kamperem do Liberca w Czechach. W tym czeskim mieście byliśmy już wielokrotnie, tym razem pojechaliśmy do Aquaparku. Droga prowadziła nas przez Szklarską Porębę, Harachov i przejście graniczne w Jakuszycach - droga pełna zakrętów, a mijane po drodze czeskie wioski całkowicie zasypane śniegiem.
W Libercu zabawa w Aquaparku i zakupy w czeskim sklepie spożywczym - uwielbiamy czeskie pomazanki.
Do Karpacza wracaliśmy już inną, trochę okrężną drogą, nadrobiliśmy 20 km, ale nie chcieliśmy ponownie jechać górskimi drogami pełnymi zakrętów.
Wieczorem czas na campingu - piękne chwile.
Rano obudziliśmy się w zupełnie innej scenerii. Całą noc padał śnieg, cały czas pada. Siedzimy w kamperze, gramy w gry w oczekiwaniu, aż przestanie padać.
Planowaliśmy pójść do schroniska Samotnia i do świątyni Wang, ale szlak jest bardzo zasypany śniegiem. Decydujemy się pójść do centrum Karpacza.
Powrót do domu.